Jakiś czas temu zamieszkaliśmy z żona i małym dzieckiem w Czarnej Łące, Gmina Goleniów w zachodniopomorskim, niedługo potem pojawiły się lisy. Początek był uroczy - ładne rude futerka oglądałem każdego wieczoru. Jednak po jakimś czasie zauważyłem, że załatwiają się w piaskownicy dziecka.
Dobrze chyba państwo wiecie - wścieklizna, bąblowica, tasiemiec...
Zacząłem szukać pomocy w gminie, aby pomogli je wysiedlić.
Dziś usłyszałem od Pani Dyrektor wydziału ochrony środowiska, że przesadzam, bo w lesie przecież też mogę się zarazić bąblowicą - odparłem jej argumenty, że w lesie spodziewam się dzikiej zwierzyny i nie idę z wózkiem do lasu, jednak na mojej posesji chciałbym w pełni wykorzystywać swoją przestrzeń...
Od nadleśnictwa usłyszałem, że muszę zdobyć dowody na to, że atakują dziecko - zapytałem czy mam wystawić dziecko na przynętę...?
Z racji tego, że wykonałem już wszystkie możliwe pomysły w głowie, w tym nawet telefon do ministerstwa.
Każdy umywa ręce - stosuje spychologię, podając mi za każdym razem inną komórkę odpowiedzialna w tej sprawie.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?