Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Psychodeliczny indie rock rodem z Goleniowa – rozmowa z Tetas de Madera

Paweł Palica
Paweł Palica
Tetas de Madera -  Kuba Kołomyjski i Maciek Filipionek.
Tetas de Madera - Kuba Kołomyjski i Maciek Filipionek. fot. Kaja Kryc
Tetas de Madera to zespół, który pojawił się na muzycznej scenie Goleniowa kilka lat temu. Czteroosobowa ekipa gra muzykę z pogranicza indie, rocka, nawet psychodelii, a niedawno zadebiutowała ona na antenie Radia Szczecin w audycji „Schody do nieba”. Na pytania dotyczące tego zdarzenia oraz o planach na przyszłość odpowiedzieli Kuba Kołomyjski i Maciek Filipionek.

Kaja Kryc: Skąd wziął się u Was pomysł na stworzenie zespołu?

Kuba Kołomyjski: Któregoś razu spotkaliśmy się z naszym perkusistą, Krystianem Tomasiakiem, oraz dwójką znajomych i chcieliśmy pograć muzę. Wyszło na to, że zaczęliśmy grać rzeczy, które wcześniej wymyśliłem, zanim w ogóle była mowa o zespole. W ten sposób narodziło się Tetas de Madera. Przez zespół przeszło parę osób, ale koniec końców zostało, jak jest – ja, Maciek Filipionek, Krystian Tomasiak i Marek Krause.

Ciekawi mnie dlaczego zdecydowaliście się na język hiszpański w nazwie zespołu i czy ma to związek z tym, czym się inspirowaliście?

K: Wyszło to głównie z inspiracji meksykańskimi stronami, jeśli chodzi o muzykę i muzyków. Mianowicie dużo słuchaliśmy The Mars Volta czy Omara Rodrigueza Lopeza.

Maciek Filipionek: Rodriguez miał dużo różnych projektów, między innymi At The Drive-In. Tworzył dużo muzyki i jest jedną z naszych inspiracji, mimo, że większość utworów ma w mocniejszych klimatach. Mieszamy teraz różne gatunki, cały czas eksperymentujemy. Co do inspiracji, wtedy akurat było tak, że inspirowaliśmy się nim, ale cały czas to się zmienia.

">

W tym momencie czym się inspirujecie?

K: W tej chwili to wygląda w ten sposób, że przechodzimy małą transformację z typowego indie rocka i chcielibyśmy zrobić coś bardziej elektronicznego, podchodzącego pod drum’n’bass albo coś w podobie jungle. Nie chcemy się ograniczać, nie ma takiej możliwości, żebyśmy byli ograniczeni.

Kiedyś, przez bardzo krótki okres, mieliście wokalistkę. Czemu jej już z Wami nie ma i czy w przyszłości chcielibyście wrócić do muzyki z wokalem?

K: Nasze drogi się rozeszły, każdy poszedł swoją stronę. Nasza była wokalistka dalej robi muzykę, tylko że solo, a my zaczęliśmy działać sami, instrumentalnie, co w sumie jest nam w tej chwili na rękę. Nie mamy żadnych ograniczeń, nie musimy tworzyć muzyki pod wokal, pod konkretną osobę. Jesteśmy jednak jak najbardziej otwarci na wszelkie współprace, niekoniecznie stałe. Chcielibyśmy współpracować z różnymi wokalistami, wokalistkami i w ten sposób może coś się kiedyś zrodzi.

Niedawno pojawiliście się w Radiu Szczecin. Jak do tego doszło i jak to wspominacie?

K: Parę lat temu kontaktowaliśmy się z Radiem Szczecin, ale były to początki naszej działalności, byliśmy wtedy dopiero po dwóch koncertach. Wysłaliśmy im materiał z koncertu, nakręcony telefonem, i krótko mówiąc zignorowali to. Jednak z tego, co rozmawiałem z dziennikarzem, który nas zaprosił, przejrzał nasze profile w social mediach, żeby sprawdzić, czy coś dalej dzieje się z zespołem. Zobaczył, że coś się faktycznie dzieje, więc stwierdził, że teraz może nas zaprosić.

M: Ten pierwszy mail wyszedł od naszej ówczesnej wokalistki. Tak się złożyło, że dzięki niej tam wystąpiliśmy, bo to jednak ona wysłała naszą muzykę do redakcji.

Czy było to dla Was coś dużego, duży skok w karierze?

K: Było to na pewno pozytywnie niespodziewane. W ostatnim czasie mieliśmy przestój – niewiele się działo, nie graliśmy nigdzie poza Goleniowem. Z pewnością było to coś, co nas zmotywowało do dalszego działania. Jednak to, że ktoś z zewnątrz interesuje się tym, co robimy, jest budujące.

Co planujecie robić dalej? Jak widzicie przyszłość Tetas de Madera?

K: W planach jest wydanie koncertowego albumu, który w sumie już jest na YouTube, ale chcielibyśmy to zrobić w formie audio, wrzucić na Spotify nagrania z koncertu, który zagraliśmy dla DKMS w kwietniu tego roku. Następny krok jest tylko i wyłącznie… niewiadomy. Teraz jest dla nas czas na robienie nowej muzyki. Jeżeli uda nam coś się niedługo stworzyć, to wszelkie nowości wyjdą na wakacje, albo i wcześniej.

M: Jesteśmy blisko nagrywania. Wszystko jest jeszcze początkiem czegoś większego. Nie da się stworzyć w kilka miesięcy albo w rok czegoś potężnego, czegoś, co będzie miało markę za sobą.

Zajmujecie się czymś poza graniem muzyki?

K: Poza zespołem zajmujemy się także organizacją nowego festiwalu w Goleniowie, który nazywa się Wtargnięcie. W tym roku miał on swój debiut. Na przyszłe wakacje mamy zaplanowaną drugą edycję. Chcemy, żeby impreza była większa, dwudniowa. Chcemy zaprosić wykonawców z całej Polski, nie będą to tylko i wyłącznie lokalni muzycy.

M: Nie chcemy zresztą ograniczać się tylko do muzyki. Planujemy zaprezentować różne inne ciekawe rzeczy. W tym roku był Szejku ze stoiskiem z plakatami i Wieszczenie Lux, który wykonywał wróżby.

Rozmawiała Kaja Kryc

Więcej informacji na temat Tetas de Madera znajdziecie TUTAJ.

Goleniów z innej perspektywy. Miejsca, chwile, impresje uchw...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na goleniow.naszemiasto.pl Nasze Miasto