Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radosław Wiśniewski stawia na stały rozwój OKS R-Football Goleniów. “Dzieci mają być szczęśliwe”

Paweł Palica
Paweł Palica
Radosław Wiśniewski - założyciel OKS R-Football Goleniów
Radosław Wiśniewski - założyciel OKS R-Football Goleniów Fot. Paweł Palica
Coraz głośniej jest w Goleniowie i jego okolicach o działającej na osiedlu Helenów akademii piłkarskiej OKS R-Football. W kilku kategoriach wiekowych trenuje w niej już 150 chłopców i dziewcząt, ich praca przynosi dobre wyniki, a o tym, jak to wszystko funkcjonuje opowiedział nam założyciel szkółki i trener młodych piłkarzy - Radosław Wiśniewski.

Paweł Palica: Jak to się dzieje, że przy małym, działającym na obrzeżach Goleniowa klubie OKS Center MD Goleniów działa szkółka piłkarska, w której trenuje aż 150 chłopców i dziewcząt nie tylko z osiedla Helenów, ale także centrum miasta, a nawet okolicznych wsi?

Radosław Wiśniewski: - Zaczynając pracę z dziećmi naprawdę nie spodziewałem się, że rozrośnie się to do tak dużych rozmiarów. Swoją szkółkę uruchomiłem w 2016 roku, ale już dwa lata później znalazłem wspólny język z prezesem OKS Panem Arturem Pankiem i połączyliśmy siły, działając razem. Między innymi dzięki temu szkółka z roku na rok się rozrasta, mamy coraz lepszą kadrę trenerską i trafia do nas coraz więcej małych goleniowian, chcących grać w piłkę. Obecnie prócz mnie zajęcia z nimi prowadzą Daniel Pracowity, który jest ze mną od samego początku, Bartosz Paszkowski, Piotr Winogrodzki, mamy też chłopaków, którzy chcą skończyć kurs trenerski. Chodzi o to, żeby na zajęciach zawsze było dwóch trenerów, a nie tylko jeden.

A zajęcia w jakim systemie się odbywają i ilu uczestniczy w nich małych piłkarzy?

- Najstarsza grupa w OKS R-Football to obecnie trampkarze, których jest ponad 20. Dalej są młodzicy, których jest 25, roczniki 2010 – 2011, czyli następnych dwudziestu chłopców, dwie grupy żaków oraz najmłodszych “bambini”, czyli dzieci w wieku do 5 lat. Oczywiście nie przywiązujemy szczególnej wagi do wyników naszych drużyn, szczególnie tych najmłodszych. Najważniejszym efektem naszej pracy jest to, że chłopcy są szczęśliwi i chcą grać w piłkę, a my stawiamy na ich rozwój i wypromowanie do lepszych drużyn. Wynik naprawdę nie jest pierwszoplanową, nadrzędną kwestią, a raczej wypadkową pracy, którą w akademii wykonujemy.

No właśnie, jak to jest generalnie w Polsce z pracą z chcącymi grać w piłkę młodymi ludźmi? Mówi się, że znacznie w tym zakresie odstajemy od krajów, które w profesjonalnym futbolu osiągają największe sukcesy. Polska liga, mówiąc kolokwialnie, to piach.

- I to delikatnie mówiąc.

A grał Pan kiedyś w Hiszpanii. Co prawda nie najwyższym poziomie rozgrywkowym, ale pewnie można było przy okazji podejrzeć pewne wzorce?

- Zacznijmy od tego, że w Polsce nie jest łatwo namówić dzieci do uprawiania sportu. Kiedyś nie było orlików, graliśmy na piachu, na ulicy i mimo to ciężko nas było od piłki oderwać. Teraz młodzi grają raczej na komputerach, często są leniwi, więc siłą rzeczy brakuje im motoryki i kondycji. Żle stawiają stopy, źle biegają, trzeba więc zaczynać od absolutnych podstaw, na co tracimy dużo czasu.

Wrócę do czerpania wzorców z Hiszpanii...

- Różnica od razu jest zauważalna. I to bez względu na to czy mówimy o najwyższej klasie rozgrywkowej, czy trzeciej lidze, w której grałem. U polskich zawodników widać przede wszystkim bojaźliwość o to, że straci się piłkę, nie chcą oni podejmować ryzyka, a w Hiszpanii wręcz przeciwnie, często wchodzi się w drybling, pojedynek jeden na jeden. Wiele siedzi więc w głowie i musimy się nauczyć tego, że gdy dziecko straci kreatywność, to później trudno je mu ją nabyć w dorosłej piłce. Mamy więc w reprezentacji Kamila Grosickiego, który w pojedynki jeden na jeden wchodzi, a poza tym...

Ale i on bazuje raczej na szybkości, a nie technice.

- Racja. A w najlepszych ligach, hiszpańskiej, angielskiej czy francuskiej kładzie się duży nacisk na techniczne zaawansowanie piłkarzy, kontrolę piłki. Stąd Francuzi mają takich młodych zawodników jak Kylian Mbappé, który potrafi zrobić ogromną różnicę, a u nas brakuje zawodników w takim wieku, którzy biorą ciężar gry na siebie.

Czyli akademia R-Football stawia na indywidualny rozwój młodych piłkarzy?

- Cały czas jesteśmy początkującymi trenerami, rozwijamy się, jeździmy na staże, ale z mojego sześcioletniego doświadczenia już teraz mogę wnioskować, że - wiadomo – wynik bardzo robi atmosferę i bardzo chcą go rodzice, ale wygranie jednego czy drugiego meczu kosztem tego, że któryś z zawodników w ogóle nie zagra, na tym etapie mija się z celem. Bo za kilka lat może się okazać, że to właśnie ten piłkarz “wystrzeli” i stanie się postacią wiodącą, nie można go więc zniechęcić. Chcę więc, żeby wszyscy nasi zawodnicy brali czynny udział w meczach, nawet jeśli dla części z nich będzie to oznaczało ledwie kilkuminutowy występ. Dzieci mają być szczęśliwe, zadowolone i się rozwijać, taka jest nasza filozofia.

A przy okazji, jak to jest z rodzicami? Jest przy akademii paru “psychotatów”, którzy chcą za wszelką cenę zwycięstwa z udziałem swojego syna?

- Rodziców z biegiem czasu też można, może to nieładnie zabrzmi, sobie wychować. I widać, że oni też się zmieniają, a ja staram się ich przekonywać, żeby zawsze swoje dzieci dopingowali, a nie nimi dyrygowali. I to się udaje.

Widać w szkółce chłopców, którzy mają potencjał na zrobienie kariery w zawodowej piłce?

- To obecnie ciężko stwierdzić. Mamy naprawdę sporo perspektywicznych, wyróżniających się zawodników w każdej kategorii wiekowej, ale nazwisk nie chcę wymieniać. Jeden z naszych wychowanków, Kuba Maros, trenuje już w roczniku 2010 Pogoni Szczecin, jest Marcel Osiecki z rocznika 2011, który gra teraz w Football Academy Szczecin, a Oskar Bednarek ćwiczy w Czarnych Szczecin. Wszyscy zrobili krok do przodu i mogą rozwinąć skrzydła.

Jak wygląda finansowanie takiej szkółki?

- Przede wszystkim rodzice płacą składkę członkowską, a także pomagają nam w wielu sprawach. Cały czas staramy się zdobywać środki na działalność R-Football, a niedawno pozyskaliśmy głównego, można rzec strategicznego sponsora, jak jest spółka MK Developer, należąca do Pana Rafała Mikulskiego. I naprawdę jesteśmy bardzo wdzięczni za to, że takie osoby chcą nam pomagać i rozwijać pasję trenujących u nas chłopców. Dzięki temu zrobimy ogromny krok do przodu, bo dotąd największym naszym sponsorem byli po prostu rodzice, a teraz ze stałym wsparciem będziemy mogli częściej jeździć na turnieje ogólnopolskie i obozy sportowe, a nawet sami organizować zawody takie, jak już zapowiedziany na przełom lipca i sierpnia MK Developer Cup. Nie wspominając o sprzęcie sportowym, takim jak choćby stroje meczowe. Będziemy się więc stawali coraz bardziej profesjonalną akademią, nasi piłkarze dzięki wyjazdom i rywalizacji z najlepszymi będą zdobywali coraz większe doświadczenie, a to będzie później owocować. Adrenalina, stres i emocje kształtują charakter zawodnika. Niedawno byliśmy w Krakowie, teraz jedziemy do Ustki, a na lato planujemy wyprawę do Mielca. I o to chodzi, żeby grać z najlepszymi, bo od najlepszych można się najwięcej nauczyć.

Ale Waszą stałą bazą zostaje Goleniów?

- Oczywiście, trenujemy na Helenowie i orlikach. Marzy nam się własne boisko, ale to bardziej dalekosiężne plany, ale krok po kroczku będziemy dążyć do tego, żeby naszym chłopakom stwarzać jak najlepsze warunki do grania w piłkę. No i żeby wchodzili oni do pierwszego składu OKS Center MD Goleniów, co zresztą udało się już Kacprowi Dudkowi, który zdążył nawet strzelić gola. A prezes klubu Artur Panek marzy o tym, żeby w Goleniowie istniał drugi obok Iny klub, który będzie grał przynajmniej w IV lidze.

Druga połowa lat 90. w Liceum Ogólnokształcącym w Goleniowie - zdjęcia klasowe

Druga połowa lat 90. w Liceum Ogólnokształcącym w Goleniowie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na goleniow.naszemiasto.pl Nasze Miasto