Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Robert Kopcewicz o pandemicznym bieganiu w Goleniowie. "Nie ma takiego luzu, jak kiedyś"

Paweł Palica
Paweł Palica
Robert Kopcewicz
Robert Kopcewicz Fot. Paweł Palica
- Obserwację mam przede wszystkim taką, że większość ludzi biega indywidualnie, część z nich po prostu zrezygnowała ze spotkań w większej grupie. Co tu dużo gadać, szczególnie wśród starszych ludzi, a ja też przecież młody już nie jestem, widać strach - mówi o tym, jak wygląda amatorskie bieganie w Goleniowie w dobie pandemii koronawirusa Robert Kopcewicz, związany z grupami "Rozbiegany Goleniów" oraz "Biegam, Bo Lubię". Zapraszamy do lektury krótkiej z nim rozmowy.

GNM: Dobiega końca rok, który, także dla pasjonatów biegania, upłynął pod znakiem koronawirusa. Jak on się odbił na środowisku?

Robert Kopcewicz: - Ja sam jestem po zakażeniu kornawirusem, choroba bardzo mocno mi się dała we znaki...

O tym może później, chcę bowiem zacząć od wpływu pandemii na środowisko goleniowskich amatorów biegania i sezonu, w którym zapewne możliwości uprawiania tej dyscypliny sportu były mocno ograniczone.

- Rzeczywiście było trudno. Na początku roku oczywiście biegać można było bez większych przeszkód, a pomimo tego, że wiosną pojawiły się obostrzenia, to niektóre miasta, jak Dziwnów, Kołobrzeg, a także Goleniów, organizowały imprezy biegowe. Ale oczywiście z czasem co większe, rzec można bardziej komercyjne zawody były odwoływane, nie odbyła się też przecież Goleniowska Mila Niepodległości, co wiadomo było dla nasz szczególnie rozczarowujące, bo wielu z nas się do niej przygotowywało.

A propos przygotowań, biegania bardziej treningowego czy po prostu rekreacyjnego, to pewnie też wyglądało to zupełnie inaczej niż w poprzednich latach?

- Oczywiście. Mogę powiedzieć na przykładzie grupy "Biegam, Bo Lubię", której jestem trenerem, że w trakcie odbywających się na stadionie treningów utrzymujemy odpowiedni dystans od siebie, generalnie stosowaliśmy się do obostrzeń.

Atmosfera w takich warunkach pewnie trochę siada?

- Wiadomo, jest inaczej. Czasem przecież trzeba porozmawiać, zdopingować się, zwyczajnie do siebie podejść. A obecnie każdy ma jakąś maseczkę, uważamy co robimy i to po prostu widać. Nie ma takiego luzu, jak kiedyś. Obserwację mam przede wszystkim taką, że większość ludzi biega indywidualnie, część z nich po prostu zrezygnowała ze spotkań w większej grupie. Co tu dużo gadać, szczególnie wśród starszych ludzi, a ja też przecież młody już nie jestem, widać strach.

Na stadionie też chyba obowiązują pewne ograniczenia?

- Tak, ale my tak czy owak stosujemy się do własnych. Trenowaliśmy w odległości 2 - 3 metrów od siebie, w ogóle zrezygnowaliśmy z ćwiczeń, które wykonuje się parami. Jest ciężko, jednak jakoś sobie dajemy radę, bo co prawda szczepionkę już obiecują, ale wciąż nikt nie wie, kiedy będzie można je przyjąć i na jakich zasadach.

Jak duże jest w Goleniowie środowisko osób w miarę regularnie biegających?

- Myślę, że w kilku grupach będzie to łącznie około 50 - 60 osób. Trudno to dokładnie oszacować, bo nie wszyscy przychodzą na każdy trening.

Skoro w tle naszej rozmowy wciąż przewija się koronawirus, to nie sposób nie spytać, w jakiej skali problemami zdrowotnymi związanymi z jego pojawieniem się to grono zostało dotknięte?

- Wiem, że kilka osób przeszło Covid-19. Nie wiem, na ile ciężko, bo chyba wszystkie wróciły już do biegania, ja sam niestety miałem duże problemy zdrowotne i do tej pory nie biegam. Zaczynam w zasadzie od podstaw, bo pomimo wyzdrowienia bardzo szybko się męczę, na razie więc ograniczam się do spacerów. Naprawdę, dotknęło mnie to strasznie. Jeszcze dwa tygodnie przed chorobą przebiegłem maraton koleżeński w Kołobrzegu, przebiegając go w ciężkich warunkach w około 3 godziny i 22 minuty, było wówczas nie do pomyślenia, żebym miał problemy z wyjściem do sklepu po bułki. Jakaś abstrakcja.

A organizm przecież przyzwyczajony do dużego wysiłku, wytrenowany...

- No właśnie. Sam nie wiem, jak to dalej będzie, bo widzę, że powrót do formy idzie bardzo opornie. Jak mówiłem obecnie ciężko mi wyjść do sklepu, czasem po prostu w trakcie spaceru nogi mi się trzęsą, muszę więc odpocząć i wracać do domu. Staram się mimo to "budzić", bo tęsknię za bieganiem. Robię to od 20 lat, więc obecnie przeżywam szok, będąc od tego odciętym. Jestem przecież żywym przykładem człowieka, który był przez tyle czasu aktywny i nagle nie ma siły wyjść na dwór. Ta choroba jest niesamowita.

Rozumiem, że o treningach z grupą na razie nie ma mowy?

- Oczywiście. Przede wszystkim obecnie po prostu nie jestem w stanie biegać, więc uczestniczenie w zajęciach mija się z celem. Indywidualnie dochodzę do siebie, siły powoli wracają, z dnia na dzień widzę poprawę. Ale na treningu z grupą jest jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie.

Przyszłoroczny sezon też jest wielką zagadką?

- Tak. Nie wiadomo, co ze szczepionką, nie wiadomo, jak będą wprowadzane czy znoszone restrykcje, a wirus dalej szaleje, więc na razie nie możemy sobie pozwolić na poluzowanie zasad. Także w naszym środowisku słychać było głosy, że ten wirus to ściema, zwykła grypa i tak dalej, ja zresztą na początku też tak uważałem. Kto by pomyślał, że taki sportowiec, który nie pije, nie pali, wygrywa maratony i morsuje tak ciężko przejdzie covid-19? A jak widać nie ma zasady, każdy ma inny układ immunologiczny, a wpływ na to, jak przejdzie chorobę znikomy.

Ciężko w takie sytuacji będzie przyciągać nowych chętnych do goleniowskich grup biegowych?

- Obawa o zakażenie się koronawirusem podczas grupowych spotkań na pewno jest i będzie jeszcze długo. Ludzie będą się więc bali przychodzić na treningi. Ale biegać tak czy owak będą. Formę trzeba trzymać czy samemu czy w mniejszej grupce, nadal trenować i starać się w miarę normalnie funkcjonować, nie narażając przy tym innych. Oczywiście, jeśli ktoś jeszcze nie został zakażony i uważa, że go to nie dotyczy, bo to ściema, to radzę nabrać trochę pokory, bo jestem dowodem na to, że to nie żarty. Ale oczywiście biegamy cały czas, ruszamy się, bo aktywność fizyczna to najlepsze, co może być, a siłownie są zamknięte. Ja sam nie zamierzam kończyć "kariery" i gdy tylko odzyskam formę będę nadal biegał i spotykał się ze swoją grupą. Mam zamiar być tak samo aktywny, jak przez ostatnie 20 lat.

Dziękuję za rozmowę.

W roku szkolnym 1963/64 z inicjatywy nauczyciela wychowania fizycznego E. Jaroszewicza młodzież przystąpiła do przygotowania terenu przy sali gimnastycznej pod budowę boiska.

Początki I Liceum Ogólnokształcącego w Goleniowie. Unikatowe...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na goleniow.naszemiasto.pl Nasze Miasto