Jak już informowaliśmy, dochodzenie w sprawie zdarzeń w wyniku których trzeba było przed świętami zutylizować około 1200 sztuka karpia, prowadzi prokuratura, problem jednak się nie skończył, bo padają kolejne ryby.
Jak się okazuje, dotarły już do Wisławia pierwsze wyniki badań, wykonanych przez pracowników Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Poznaniu. I... nic one nie wykazały. Dla właściciela gospodarstwa Tomasza Golusa pewnym zaskoczeniem jest fakt, że badano zawartość toksyn w mięśniach śniętych ryb, jego zdaniem bowiem materiał powinien być pobrany z organów takich, jak mózg, skrzela czy wątroba, które są dużo bardziej wrażliwe na zmiany w składzie wody. Z jego nieoficjalnych ustaleń wynika jednak także, że nic nie znaleziono w próbkach wody, pobranych przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, na te wyniki musi jednak jeszcze poczekać. Tak samo jak na efekty badań wykonanych w laboratoriach policyjnych. Dodaje, że woda pobrana przez niego samego w grudniu wciąż śmierdzi rozpuszczalnikiem. Do sprawy będziemy oczywiście wracać.
Właściciele gospodarstwa wcześniejsze straty oszacowali na ok. 100 tys. zł.
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?