Nergal w wydaniu bluesowym. Tłumy na koncercie Me And That Man w Goleniowie

Me And That Man trudno póki co uznać za bardzo rozpoznawalną markę, gwiazdą sporego formatu jest natomiast jej lider, czyli znany z metalowego Behemotha Adam "Nergal" Darski. Ludzi chętnych do zobaczenia go na scenie było więc wielu, bilety na koncert sprzedały się znakomicie, a co najważniejsze - muzycy nie zawiedli.

Zaczęło się wszystko od bardzo dobrze przyjętego występu krakowskiej grupy Taraban, poruszającej się gdzieś pomiędzy wczesnym Black Sabbath, rockiem psychodelicznym i bluesem. Materiał z debiutanckiego długograja "How The East Was Lost", co tu dużo mówić, sprawdził się znakomicie, warto więc na ten zespół zwrócić uwagę.

Po kilkudziesięciu minutach na scenie pojawił się Nergal i jego zespół, chwilę później także John Porter. A Rampą zawładnął mroczny, ciężki rock w diabelskim wydaniu, korzystający pełnymi garściami z tradycji bluesowej czy nawet country w stylu Johnny'ego Casha. Posłuchać można było takich utworów jak "My Church Is Black", "Under the Spell", "Blues & Cocaine" czy "Burning Churches", zdarzyła się nawet pogadanka o lekkim zabarwieniu politycznym, a że brzmiało to wszystko świetnie, swoje robiła wysokiej jakości oprawa wizualna, a sam Nergal z łatwością nawiązuje kontakt z publicznością, zabawa była znakomita. Kto był, ten wie.

Warto notabene podkreślić, że był to jedyny tej zimy koncert Me And That Man w naszym regionie, a do Rampy pofatygowało się wielu mieszkańców innych miast. Biorąc pod uwagę, że choćby w Szczecinie takiego klubu obecnie po prostu brakuje, a koncerty rockowe odbywają się w takich miejscach jak byłe kino Kosmos, Goleniów może tę sytuację wykorzystać i stać się naprawdę silnym ośrodkiem koncertowym. Dodajmy, że kolejne imprezy już wkrótce, oczywiście będziemy o nich informować na bieżąco.